Druga propozycja z ostatniej imprezy to sałatka, która - jakimś cudem - stała się jej hitem. Przepisem próbowałam już dzielić się z koleżankami, acz nie do końca mi to wyszło, gdyż totalnie improwizowałam i już - oczywiście - nie pamiętam, co dokładnie się w niej znalazło.
No ale mniej więcej tak: tofu pokroiłam i zamarynowałam dzień wcześniej w sosie sojowym i odrobinie oleju z dodatkiem czosnku i papryczki chilli. Następnego dnia ugotowałam ryż jaśminowy, a tofu wrzuciłam na parę minut na patelnię razem z marynatą. Połączyłam, gdy ryż i tofu były jeszcze trochę ciepłe, dodałam nieco więcej sosu sojowego i oleju. Gdy całość wystygła, wkroiłam czerwoną cebulkę, świeżego ogórka kolendrę i wsypałam niesolone orzeszki ziemne.
(Na zdjęciu w tle - równie improwizowana sałatka z pomarańczy, oliwek, kaparów i marynowanej czerwonej cebulki)
Takie improwizowane sałatki często bywają hitem imprez:)
OdpowiedzUsuńsałatka z tofu była w pytkę, pomarańczowa też!
OdpowiedzUsuńteraz jeszcze muszę nauczyć się robić chrupiące tofu:)
OdpowiedzUsuńObie improwizowane sałatki bardzo mi się podobają ;) Dopisuję do mojej to-do list do przepisów, które zawierają tofu!
OdpowiedzUsuńPycha!!! Zapisuję i robię...mam wszystkie składniki oprócz orzeszków ale dam rade:)
OdpowiedzUsuń