wtorek, 25 stycznia 2011

Czyli bezkarnie



Tytuł tego bloga wziął się od zabawnej pomyłki w menu jakiejś knajpki, w której podawano "chilli con carne, do wyboru mięsne lub wegetariańskie". Rozbawiło mnie wegetariańskie chilli z mięsem i powiedziałam, że chilli, to ja bym wolała bez carne.
A oto i ono:
Na oliwie podsmażam cebulę, dodaję paprykę, ostrą papryczkę, podsmażam. Dokładam namoczoną i ugotowaną czerwoną fasolę, potem kukurydzę i pomidory z puszki. Zostawiam na ogniu, żeby sos się ładnie zredukował, po czym przyprawiam odrobiną cukru, solą, pieprzem czarnym i cayenne, słodką papryką w proszku, opcjonalnie odrobiną oregano albo suszonej bazylii.



Podaję posypane kolendrą, z tortillami wypełnionymi serkiem i marynowanym jalapeno i z guacamole. A guacamole robię najprostsze na świecie: ugniatam awokado z sokiem z połówki limonki, malutką cebulką i listkami kolendry, solę i pieprzę. Pycha.

piątek, 14 stycznia 2011

Chowder!

Kiedy 10 lat temu (o rany, jak dawno!) pierwszy raz pojechałam do Londynu, odkryłam tam księgarnię Banana Bookstore. Nie dość, że znajduje się ona w Covent Garden, jednym z najcudniejszych miejsc jednego z najcudniejszych miast na ziemi, to jeszcze można w niej znaleźć mnóstwo książkowych perełek po okazyjnych cenach. I dlatego też wracałam tam za każdym razem. Podczas jednej z wizyt trafiłam na książkę "What's cooking: Vegetarian" autorstwa Jenny Stacey. I ta książka sobie na półce stała i stała, pokrywała się kurzem i czekała... aż wreszcie, parę miesięcy temu sięgnęłam do niej i odkryłam, że jest tam mnóstwo fajnych przepisów. A że ostatnio mam okres "zupowy" i wciąż tworzę kolejne garnki bulionu, zrobiłam - jak zwykle lekko modyfikując przepis - warzywno - kukurydziany chowder.

Na oliwie szklimy cebulę, dodajemy pokrojone marchewkę (albo dwie), ziemniaka i paprykę. Podsmażamy parę minut, po czym zasypujemy łyżką mąki i zalewamy bulionem i mlekiem. Wsypujemy puszkę kukurydzy, przykrywamy i zostawiamy w spokoju na 20 minut. W przepisie nic nie mówili o miksowaniu, ale ja pomyślałam, że ta zupa doskonale sprawdzi się jako, nie do końca gładki krem. Opcjonalnie więc miksujemy i z powrotem stawiamy na małym gazie, po czym przystępujemy do mojej ulubionej czynności: przyprawiania. W mojej zupie znalazła się łyżeczka kurkumy, kapkę więcej mielonego imbiru, dwie łyżeczki słodkiej papryki, szczypta pepperoncino, sól i pieprz. Krem posypałam grzankami z chleba, tartym serem i pietruszką.