Detoks nie ma związku z wielkanocnym przejedzeniem, jako że świąt żadnych nie obchodzę. Związany jest raczej z moim paskudnym trybem życia - wiecie: wódka, papierosy, kajzerki z serem i popcorn. Tak moje życie wygląda, gdy zbliża się deadline (no dobra, może wódki przy pracy nie piję, ale za to po...;)) i coś z tym zrobić należy. Po pierwsze: szczęśliwie doprowadzić pracę do końca, po drugie: zacząć się ruszać, mniej palić, mniej pić i jeść więcej rzeczy z witaminami, mniej zapychaczy.
Dlatego dzisiaj coś bardzo prostego, w czym zgrabnie współgrają wszelkie elementy, których organizm potrzebuje: dobre białko (tuńczyk i jajka), dobry tłuszcz (oliwa), węglowodany (ziemniaki), witaminki i inne takie.
Najpierw sos: mały ząbek czosnku, po łyżeczce miodu, musztardy i soku z cytryny, 3-4 łyżeczki oliwy, sól i pieprz. Do tego sosu wrzuciłam piórka czerwonej cebuli.
Ugotowałam ziemniaki, fasolkę szparagową i jajka. Na talerzu rozrzuciłam liście sałaty, na nie rzuciłam małosolnego ogórka, tuńczyka, jajka i warzywa. Polałam zamarynowaną cebulką. Posypałam kaparami i świeżo mielonym pieprzem.
wspaniałą sałatka.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ;]
cudownych, ciepłych i rodzinnych Świąt!
o tak, ja musze się odchudzić, dramatycznie! nie po Świętach ale po zimowych miesiącach ;)
OdpowiedzUsuń